Oblizałem łapę z resztek tosta.
- Nic - odparłem z uśmiechem. Popatrzyłem na zewnątrz. Było może... około 14? Skwar. Wstałem od stołu, i wyszedłem na zewnątrz, nie czekając na to co powie wadera. Wyszedłem na zewnątrz. Od razu uderzył mnie skwar, gorąc. Miałem ochotę zanurzyć się znowu w głąb domu Lonely, ale zbytnie narzucanie.... bez przesady. Tak więc z przymróżonymi oczami pobiegłem jak najszybciej w stronę wodospadu, gdzie zwykle przebywałem. Wdrapałem się na drzewo, i pod cieniem jego liści wciągnąłem zapach żywicy, traw, oraz wody, która nie była przesiąknięta stęchlizną. Dookoła pływały liście, razem z liliami wodnymi. Ten kwiat był jednym z moich ulubionych. Taki jakby... malowniczy. Oczywiście orchidee też są piękne, mimo, iż bezzapachowe. Gdy na nie patrzę, od razu staje mi przed oczami dzikie drzewo, porośnięte bluszczem w lasach równikowych, oświetlonych lekkim słońcem, a na pniu rosnący ten oto kwiat, skropiony wcześniejszym deszczem. Rozciągnąłem się, i... zasnąłem. Śniły mi się pola. Letnie pola o wschodzie słońca. Zboża, trawy.... i...
- Ał! - spadłem na ziemię i impetem. Było ciemno (więc niewiele co widziałam, i pamiętam też niewiele xD) gwiazdy świeciły gdzieś daleko na niebie... a mnie... dobiegł smród. Mój wyczulony węch szalał z rozpaczy. Zacząłem sie rozglądać szukając przyczyny. Oj, długo spałem ale... coś zaszumiało. Wychyliłem głowę zza krzaka, by ujrzeć... wilka. Chociaż nie do końca wilka. Wychudzone, niby bez sierści, białka zamiast oczu, cały pogryziony i... żarł innego wilka. Niefortunnie stanąłem na gałązkę. Chrupnęło. Trup podniósł głowę, i popatrzył na mnie wygłodniałymi oczami. Stanąłem jak wryty. Po twarzy przebiegł mu robak, a szczęka... ogólnie była bez skóry. W połowie.
- Eeeeee.... dobry piesek? - Trup rzucił się na mnie, ale jakoś udało mi się uskoczyć, po czym rozwaliłem go na kawałki, dzięki jednej z moich mocy, przy okazji ochlapując się krwią i innymi narządami. O mały włos nie zwróciłem tostów. Trza kogoś powiadomić. Ale najpierw... popatrzyłem na staw. Kąpiel.
< Lonely? Powracamy do TWD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz