niedziela, 30 lipca 2017

Od Robina do Roksany

- Heh, dzięki. - Powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Choć po kąpieli czułem się nieco lepiej, to mimo wszystko w towarzystwie wadery czułem się nieco niepewnie. Gdzieś w oddali, na szczycie wysokiej góry majaczył mi obraz potężnego zamku. Nie byłem, jednak wstanie stwierdzić czy obraz ten jest prawdziwy, Chmury dość skutecznie zasłaniały tamten obszar, nie pozwalając mi na pewną odpowiedź. Skierowałem wzrok na maszerującą kilka kroków przede mną samicę. Mógłbym ją zapytać, ale co jeśli stwierdzi, że moje pytanie jest głupie? Weźmie mnie za jeszcze większego głupca a ja i tak niczego się nie dowiem. Nie, lepiej to przemilczeć. Może po prostu w końcu znajdziemy się na tyle blisko, że sam będę w stanie sobie odpowiedzieć. Zrównałem krok z samicą.
- Mogę wiedzieć, jak masz na imię? - Zapytałem niepewnie.
Wadera spojrzała na mnie kątem oka.
- A jeśli powiem, że nie?
Cofnąłem uszy, nie za bardzo wiedziałem, co powinienem jej odpowiedzieć. Przecież nie mogę jej do niczego zmusić. Samica najwyraźniej widząc moje zmieszanie, westchnęła i powiedziała:
- Mam na imię Roksana.
Zamachałem ogonem i uśmiechnąłem się lekko. Jakoś tak zrobiło mi się lżej na duchu. Wadera co prawda potrafiła czasem zbić mnie z tropu, ale wydawała się nawet miła.
- To gdzie idziemy? - Zapytałem, gdy nabrałem już nieco pewności siebie.
- Do Zamku Czterech Skrzydeł, to tam na górze. - Powiedziała, wskazując łapą.
Droga zajęła nam kilka chwil. Właściwie nie liczyłem czasu, ale trochę na pewno to trwało. Schody zaczęły się jednak gdy znaleźliśmy się u podnóża góry. Droga nie wydawała się zbyt trudna, ale odnosiłem wrażenie, że ciągnie się w nieskończoność. Roksana poderwała się nagle do góry i nim się zorientowałem, ja także byłem w powietrzu.
- Co ty robisz!? - Krzyknąłem, nie kryjąc zdziwienia.
- Lecimy na górę, no chyba nie sądzisz, że będę czekać, aż się tam zawleczesz.
Tu musiałem przyznać jej rację, droga na górę z pewnością zajęłaby sporo czasu, a lot prosto w górę wydawał się tu najlepszym wyjściem. Nie miałem co prawda lęku wysokości, ale patrzenie w dół z takie wysokości i myśl, że w każdej chwili mogę po prostu spaść, budziła lekkie drżenie łap. W końcu jednak moje łapy znów spotkały się z ziemią. Nie ukrywałem ulgi.
- Chodź. - Powiedziała wadera, otwierając wielkie wrota. - Pokażę Ci najważniejsze miejsca.

<Roksana?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz