piątek, 28 lipca 2017
Od Xery Do Marco
- Tam. Tam skąd dochodzą te krzyki i... - wzdrygnęłam się - śmiech klowna
- Ech... no dobra
I ruszyliśmy do... wydaje mi się, że do kuchni, bądź salonu. W każdym razie wszędzie było jedzenie. Słyszałam coraz głośniejsze krzyki i... śmiech
- M...Marco? Ty też słyszysz coraz głośniejszy krzyk i śmiech?
- Eee... tak. Musimy być już blisko
- Dobra. Idziemy
I poszliśmy wzdłuż korytarza i powoli weszliśmy do salonu. To znaczy uchyliliśmy drzwi i zobaczyliśmy smukłą waderę przygwożdżoną do ściany, a ku niej zbliżał się klown. Była przerażona
- Kurde. Idziemy? - zapytałam. Przytaknął
I na początku skradając się za naszego klown
- To na trzy. Raz... Dwa...
- Trzy! - krzyknęliśmy w tym samym czasie i skończyliśmy oboje na klowna
- CO JEST DO JASNEJ?! - krzyknął zdezorientowany klown
- UCIEKAJCIE! - krzyknęłam do tajemniczej wadery i Marsa. Niestety Marco nie chciał opuścić tego miejsca, więc powiedziałam:
- Idź. Ja sobie z nim poradzę - i odeszli, a ja jeszcze trochę się posiłowałam z klownem przerastającym mnie dwukrotnie. Niestety efektem moich działań było uwięzienie mnie w jakiejś klatki w ciemnym pomieszczeniu:
- MARCO! POMOCY!!
- Xera! Gdzie jesteś?
- A co ja jestem?! W ciemnym pomieszczeniu. Wydaje mi się, że to schowek na szczotki!
- Trzymaj się! Już idę! - powiedział. Dosłyszałam jeszcze zniekształcone słowa:
Zaczekaj... na zewnątrz... wrócimy... ciebie
- Super... - powiedziałam cicho. Siedziałam tak dopóki nie usłyszałam kroków Marco i wtedy... 'film' mi się urwał. Zapewne zemdlałam, albo... umarłam. Jednak nie. Niestety. Obudziłam się i zauważyłam stojącego nad sobą Marco:
- Wreszcie wstałaś.
- Gdzie ja jestem?
- W Opuszczonym Zamku. W schowku na miotły
- A co z klownem? - zapytałam - i waderą?
- Wadera stoi u wejścia, a klown... uciekł
- Dobra, chodźmy do niej
- A dasz radę? - zaśmiał się
- O nie... będziesz musiał mnie nieść... - zrobiłam smutną minę, po czym roześmialiśmy się. Po chwili stałam już przed waderą:
- Kim jesteś?
- Jestem Eria. Mieszkam niedaleko stąd. Pójdę już
- Nie chcesz żebyśmy cię odprowadzili? - zapytałam
- Nie, chce iść sama. Do widzenia - powiedziała i odeszła
- Nie powiedziała nam wszystkiego, ale... chodźmy już
- No to chodźmy
< Marco? >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz