Biegałam sobie jak zwykle polami i myślałam, że znam te pola jak własną kieszeń kiedy nagle gdy zaczęłam biec wybiegłam na środek jakiejś watahy i wpadłam na dużego, umięśnionego wilka. Odezwałam się pierwsza, po chwili niezręcznej ciszy:
- Jestem Xera, a ty?
- Eee.. Jestem Marco. Miło cię poznać
- Tak, ciebie też miło poznać. Powiesz mi może gdzie ja jestem?
- Wpadłaś właśnie na środek Watahy Sześciu Kręgów
- Ee... aha. Nic mi to nie mówi. Kto jest tu Alphą?
- Roksana i BlackNight. Nie licząc mnie
- Oo, fajnie. Zaprowadzisz mnie, do Roksany? Lubię gadać z waderamu
- Tak, pewnie. Chodźmy więc - zgodził się nowo poznany basior
Poszliśmy więc, ee.. gdzieś. Po chwili zobaczyłam przed sobą dużą jaskinię, a Marco zawołał:
- Roksana? Mam do ciebie pewną sprawę
I z mroku wyłoniła się duża skrzydlata wadera
- Tak, Marco?
- Ee... to jest Xera. Wypadła tu z pól
- Cześć - odezwałam się niepewnie
- Cześć. A więc? Chciałabyś dołączyć do naszej watahy?
- Pewnie! - odpowiedziałam
- A więc chodź. Zadam ci kilka pytań
I weszłyśmy do tej ciemnej jaskini. Po jakichś pięciu minutach znów byłam na zewnątrz.
- I? Przyjęta? - zapytał Marco
- Tak. - przytaknęłam dumnie - Więc pokażesz ki tutejsze krajobrazy?
< Marco? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz