czwartek, 27 lipca 2017

Od Roksany do Robina

Dzień dobry ranek! Albo południe... tak właściwie, to zaspałam. Ziewnęłam szeroko rozciągając się na swoim posłaniu, i rozejrzałam w koło. Jaskinia Alph to takie przyjemne miejsce, zwłaszcza, jak się śpi nad tymi złotymi łukami. Wysokość? Spadniesz, to się zabijesz. Popatrzyłam w niebo. Chmmm... około południa. Wstałam i wyleciałam na zewnątrz. Powietrze ciepłe... wręcz gorące. Do tego przyskwierało słońce. A że byłam głodna...

*** pięć minut później ***

Jedyne co udało mi się upolować, to zając. Poszłam więc się przejść i... zapach wilka. Nie znałam takiego zapachu. Poznałam, że to basior. Ukryłam się za krzakami i... tak. To był bardzo ubłocony basior.
- Ktoś ty? - zapytałam.
- Jest tu ktoś? - samiec zaczął się rozglądać.
- Tak, ja. - odezwałam się i wyszłam z ukrycia mierząc go wzrokiem. - I chyba powinieneś się umyć.
- Ech.... nie przypominaj. - mruknął basior.
- Wiesz... mogę zaprowadzić się do stawu więc... wiesz. - Jego oczy nabrały barwy. Czyli że... trzeba go zabrać nad ten staw. - W sumie mogłabym cię tam przewieźć, ale nie chcę być potem cała w błocie.
- Jasne. - Nie było daleko, zaprowadziłam go do stawu. Gdy on się płukał, ja leżałam na kamieniu wystającym z wody, i mu się przyglądałam. Nie znałam go za dobrze. Tak właściwie to wcale. Kim on tak właściwie jest? Pewnie będzie kolejną ofiarą Marca, który wymyśli jakiś psikus.
- Mam kilka pytań. - mruknęłam. Przednie łapy zanurzyłam w wodzie, a głowę podniosłam bardziej do góry.
- Chmm?
- Po pierwsze, skąd jesteś. Po drugie, jakie masz zamiary, Po trzecie... jakie masz imię, a po czwarte... co cię tutaj sprowadziło.
-  No więc... jestem z zachodu... Jeżeli chodzi o moje zamiary, to jeszcze nie wiem. Szukam watahy. Moje imię to Robin,a co mnie tu sprowadziło... tego nie wiem. Ciekawość.
- A.... aha. Masz może zamiar zostać?
- W pewnym sensie tak, a jest tutaj jakaś wataha?
- Nowo założona. - uśmiechnęłam się pokazując cały zestaw kłów.
- To mogę w pewnym sensie zostać. - basior wstał, i zaczął się rozglądać. - I chyba zwiedzę tereny.
- Mogę ci wszystkie dokładnie opisać. - zaśmiałam się.
- A zostałem przyjęty?
- Mam ci to na papierze napisać? - spytałam irytującym tonem. - Chodź, zaczniemy od zachodu.

< Robin?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz