sobota, 30 grudnia 2017

Od Roksany do Venus ( Braciszku, duszyczko nieczysta... to was nie ominie :) )

Miałam genialny plan, więc na wierzchu uśmiechałam się szeroko, a w duszy śmiałam diabelsko.( Przykład: Link ( he he he ) ) Wadera zaczęła przeszukiwać pudło.
- Em... czemu masz taki dziwny wyraz oczu?
- A nie nie nie.... nic - ( no jasne że coś ) Zaczęłam zaciągać ją do choinki.

*~* Sryliard lat później, bo nie chce mi się opisywać *~*

Wreszcie nadszedł czas dzielenia się opłatkiem! Ja w tym nie uczestniczyłam, bo nienawidziłam składać życzeń, a Venus nie uczestniczyła, bo to ateista. Logika. Po tym wszystkim, podszedł do nas Marco, a gdy był wystarczająco blisko wepchnęłam mu w usta ciastko imbirowe. Ten tylko wybałuszył oczy.
- Tylko się nie udław - mruknęłam, chociaż w głębi duszy już się śmiałam. He he he
Aż wreszcie, gdy była odpowiednia chwila... WYPAKOWAŁAM JEMIOŁĘ I ZAWIESIŁAM IM NAD GŁOWAMI! Za to została wypróbowana na mnie próba spalenia, ale jestem odporna na ogień. He he he.
- To tradycja moi kochani - zaczęłam mówić głosem jak stara " mądra" babka.
- Tradycje można łamać. - mruknął brat, ale w końcu jakiś buziak z tego wyszedł, a ja chcąc uniknąć śmierci w męczarniach, rzuciłam w nich jemiołą, i wskoczyłam to innego wymiaru. Będę musiała tam siedzieć.. dość długo.

< Venus? XDDDD Mówiłam, ostrzegałam. Wyszło na moje :) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz