- Jasmin. - Przedstawiłam się.
Jednocześnie w myślach zaczęłam poszukiwać momentu, w którym to pierwszy raz usłyszałam to imię. Byłam bowiem pewna, że nie jest to pierwszy raz. Ach, no tak. Roksana wspominała coś o tym, że ma brata o tym imieniu. Wychodzi więc na to, że to on nim jest.
- Halo! Ziemia! - Zawołał basior, machając mi łapą tuż przed nosem.
- Co robisz? - Zapytałam, odsuwając się o krok.
- Nic takiego. Tak cię zamurowało, że myślałem, że cię kosmici porwali czy coś.
- Po prostu się zamyśliłam.
- Ech, nieważne. - Westchnął basior, wydał mi się przy tym nieco znudzony.
Właściwie nic więcej już nie mówiąc, samiec zaczął się oddalać. Początkowo w ogóle mnie to nie ruszyło. Gdy jednak uświadomiłam sobie, że tak właściwie to poza zwykłym podziękowaniem nie zrobiłam nic, aby odwdzięczyć się wilkowi.
- Hej - Zawołałam, truchtając w stronę powoli oddalającego się samca.
- Co? - Burknął Marco, zwątpiłam. Po chwili jednak jakby stanął przede mną zupełnie ktoś inny, basior wyprostował się i znacznie spokojniej zapytał:
- Czyżby było jeszcze coś, co mógłbym dla ciebie zrobić?
Nie do końca wiedziałam co mam o tym myśleć. Czułam się trochę zbita z tropu. Gdy jednak udało mi się otrząsnąć z pierwszego szoku, pokręciłam przecząco głową i odparłam:
- Właściwie to pomyślałam, że może ja mogłabym coś dla ciebie zrobić. Tak w ramach podziękowania.
Wilk prychnął, jakby starał się powstrzymać śmiech. Samego uśmiechu nie udało mu się jednak ukryć.
- Nudy. - Mruknął pod nosem i choć zrobił to bardzo cicho, i tak byłam w stanie to usłyszeć. - Pomyślmy, co mogłabyś dla mnie zrobić. - Samiec spojrzał w niebo i zaczął wykonywać gest, który wyglądał, jakby gładził swoją nieistniejącą brodę.
<Marco?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz