- Pale drzewa nie widać? - odpowiedziałam lekko zła za to że mnie nastraszył. - A ty? - spytałam zaciekawiona.
- Yyy... po prostu sobie spaceruje. - odparł uśmiechnięty. - mogę ci jakoś pomóc? - spytał po chwili.
- No przydało by się zgarnąć ten badyl. - po tych słowach basior dmuchnął w stronę, po której znajdowało się niegdyś drzewko. Gdy tylko podmuch dotarł do tego co zostało z rośliny, ta rozpadłą się na wszystkie strony. Gdy tylko popiół doszedł do mnie, nie mogłam powstrzymać kichnięcia, ale nie tylko mnie to męczyło zauważyłam, że Marco też za chwile kichnie. I BUM kichnęliśmy w tym samym momencie. Zaczęliśmy się śmiać i w tym samym momencie powiedzieliśmy "na zdrowie"
- Czemu mówisz to co ja mowie? - i znowu to samo mówimy tak samo. Zaczęliśmy się śmiać i dalej rozmawiając postanowiliśmy się przejść.
Marco?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz