Po nieudanym polowaniu, Equel zaczął domagać się tostów.
- Dobra, chodź - burknęłam z rezygnacją i ruszyłam w stronę domu. Wilk poszedł za mną.
~~~*~~~
Kiedy Equel usiadł przy stole, weszłam do kuchni. Wyciągnęłam potrzebne składniki na blat i zaczęłam je łączyć. Kiedy skończyłam, włożyłam dwie kanapki do tostera. Wróciłam do salonu ze szklanką soku i usiadłam na fotelu. Upiłam łyk i odstawiłam naczynie na stół.
- Jestem głodny - poskarżył się Equel, tonem udając małe dziecko.
- Trudno - odparłam. - Musisz być cierpliwy.
Basior wbił we mnie swoje spojrzenie. Wypiłam trochę soku.
- Czyż nie uważasz, że nie ładnie coś pić i nie podzielić się z gościem? - zwrócił mi uwagę.
Prychnęłam z irytacją. Jak ja go nie nawidzę...
- Przykro mi, soczek się skończył - przyznałam. Nie było to kłamstwem, naprawdę wylałam z kartonika ostatnie krople napoju.
- Ale mi się chce piiiiiiiiiiiiiić - zajęczał Equel.
Naprawdę zaczynał działać mi na nerwy. Westchnęłam ciężko i rzekłam:
- Będzie musiała ci wystarczyć kranówka.
Nie czekając na odpowiedź, ruszyłam do kuchni. Lampka na tosterze zapaliła się na zielono, tym samym oznajmiając, że tosty są gotowe. Położyłam ciepłe grzanki na talerz i dałam je basiorowi.
Wilk zaczął jeść tosty.
- I co, coś jeszcze dla pana? - zapytałam z udawaną troską w głosie.
<Equel? Sorki, trochę słabe, wiem...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz