wtorek, 23 stycznia 2018

Od Jasmin CD Marco

Opadłam na ziemię niemal zaraz po przekroczeniu progu jaskini. Czułam się wyczerpana, jakby skutki dzisiejszego zdarzenia dopiero teraz dały mi się we znaki. Oparłam głowę o ścianę, kilka palących się świeczek prowadziło wprost do wnętrza jaskini. Z pewnego rodzaju niechęcią podniosłam się z ziemi by niedługo potem swoim posłaniu z jeleniej skóry. Nim jednak udałam się do krainy snów, postanowiłam porządnie rozpatrzyć propozycję Marco. Ostatecznie doszłam do wniosku, że nic w ten sposób nie tracę. Kto wie, może nawet dowiem się w tym czasie czegoś interesującego. Biorąc pod uwagę ostatnie dni i pełnioną przeze mnie funkcję i tak nie można powiedzieć, abym narzekała na nadmiar obowiązków. Właściwie to były takie momenty, kiedy to nudziłam się niemiłosiernie a ta "wycieczka" poza tereny watahy może być miłą odskocznią od codziennej rutyny. Tak, decyzja została podjęta. Pomyślałam i poszłam spać.
~~Rano~~
I jak tu mówić o znalezieniu, kiedy nawet nie wiem gdzie szukać. Ostatecznie jedynym co przyszło mi do głowy, był Zamek Czterech Skrzydeł. Nie miałam jednak ochoty na wspinaczkę, więc ograniczyłam swoje poszukiwania jedynie do niższych okolic zamku. Ta dość bezsensowna krzątanina w końcu przyniosła jednak jakiś efekt.
- Roksana! - Zawołałam, widząc pędzącą w stronę zamku waderę.
Samica dość szybko wyhamowała i wylądowała na ziemi obok mnie.
- Co jest? - Zapytała, wyszczerzając zęby w uśmiechu.
- Chodzi o zwiady. Chciałabym, abyś przekazała Marco, że się zgadzam.
Samica przez chwilę nie odpowiadała, kiwała jedynie przytakująco głową. Szeroki uśmiech na jej pysku i wzrok skierowany gdzieś w dal sprawiał, że miałam wątpliwości czy Roksana w ogóle mnie słucha.
- Wydajesz się dziś wyjątkowo zadowolona, coś się stało? - Zapytałam.
- Powiedzmy, że wydarzyło się coś ciekawego. I może być jeszcze ciekawiej. - Samica znów na chwilę zamilkła, tym razem ta chwila ciszy była znacznie krótsza. - Co zaś do Marco to powiem mu, aby czekał na ciebie przed zachodem słońca na skraju Lasu Świtów.
- Przed zachodem słońca? - Powtórzyłam dla pewności i marszcząc brwi, zapytałam. - Czy to znaczy, że mamy wyruszyć w nocy?
- Mhm. - Mruknęła Roksana. - To ja już spadam.
- Zaczekaj, czy nie... - Przerwałam, gdyż samica już odfrunęła i czułam, że nie ma sensu, aby choćby próbować jeszcze ją złapać.
Spojrzałam na swój medalion i westchnęłam ciężko.
- Dasz radę Jasmin, przecież nie będzie aż tak ciemno. - Powiedziałam do siebie, choć sama nie do końca w to wierzyłam.
Słowo się jednak rzekło, było już za późno by się wycofać. Ostatecznie jak miało się stać, tak też się stało. Znalazłam się przy Lesie Świtów, nim jeszcze zapadł zmrok. Basior również już tam był.

<Marco? Jakieś pomysły xd?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz