czwartek, 24 sierpnia 2017

Od Assassina Do Jane

Tak więc droga, którą przebyliśmy kończyła się na wyjściu. Nareszcie. Jednak coś mi nie grało... niestety nie mam pojęcia co to było, ale wiedziałem, że jesteśmy poza watahą, ale zbliżaliśny się do niej. Jedno co mnie zdziwiło to to, że byliśmy w jaskini cały dzień i w sumie to Crystal i Death pewnie będą głodni. Mniejsza. Trzeba dowiedzieć się gdzie jesteśmy:
- Wiesz gdzie jesteśmy? - zapytałem towarzyszkę
- Nie mam zielonego pojęcia, ale może ON będzie wiedział... - powiedziała Jane przerażona. Gdy się odwróciłem zobaczyłem przed sobą duże biało - czerwone rogate stworzenie
- Mamy szczęście. To Xantron. Nie atakuje i da się z nim dogadać. Witam. Wie Pan może gdzie jesteśmy? - te słowa skierowałem do rogacza
- Na pewno nie na swoim terytorium - odpowiedział stwór. Jane cała się trzęsła
- Wiemy. Niestety zabłądziliśmy i nie wiemy jak dojść do watahy
- JAKIEJ watahy? - zapytał potwór
- Watahy Sześciu Kręgów. Może Pan kojaży?
- Ta. To w tamtą stronę - powiedział Xantron wskazując głową na zachód.
- Dziękujemy Panu! - krzyknąłem przez ramię - Mamy u Pana dług!
- Wolałabym nie - powiedziała do mnie szeptem wadera
- Bo...?
- Nie ważne
- Okej. Już jesteśmy nie daleko
- Nareszcie - powiedziała Jane jak wkroczyliśmy na tereny watahy. Umówiliśmy się, że nikomu nie powiemy o całym zajściu i rozeszliśmy się do swoich jaskiń by na następny dzień spotkać się w pilnej sprawie...

 < Jane? Co to będzie? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz