Christa na faktach! (zabijcie mnie za to ;-;)
Tia... nie ma jak to przyjść do watahy, w której nawet własnego brata
prawie się nie zna. W sumie to znam go tylko z widzenia... Ale no, mówi
się trudno. Szczerze nie chce mi się jakoś z nim specjalnie zapoznawać i
z innymi też... ale może przejdźmy do tego, jak się znalazłem w tej
watasze. Zaczęło się to od tego, kiedy ojciec nie mogąc już na mnie
patrzeć, stworzył jakiś portal do innego świata i mnie tam wepchnął.
Tkwiłem tam tylko na szczęście jakiś bodajże rok, ale i tak to był
koszmar. Ciągłe walki z innymi wilkami, potworami i nawet roślinami z
lawy, a i zapomniałem wspomnieć, że ten cały świat był z lawy i
kamienia, więc było tam gorąco w... ychym... dobra nieważne. Po tym
całym roku spędzonym tam wyglądałem jak wungiel a dokładniej chudy i
odwodniony wungiel, ale na szczęście niektóre stwory tam miały wodę,
którą i tak się nie nacieszyły, bo kradłem im ją, jak tylko ją
zobaczyłem... No kurde czemu ja tak ciągle odchodzę od czegoś i zaczynam
coś innego?! Na czym to ja... a już wiem... ymmm... a jednak nie, ale
dobra może powiem o tym, jak się wydostałem. No to pewnego niepięknego
dnia, ranka? Nocy? Wieczora? Popołudnia? Nie wiem, może powiedzmy, że
było popołudnie. No to tak se idę i nagle poczułem silny wiatr z mojej
strony, (co na ten świat było dziwne, bo go w ogóle nigdy wcześniej nie
było) patrzę, a tam tytan! D: No więc uciekałem, bo moja broń wpadła do
lawy :,). Nie patrząc gdzie biegnę, postanowiłem pobawić się w moją broń
i wpaść do lawy, która o dziwo nie parzyła, tylko była lodowata i nawet
pływać się w niej nie dało, winc tak jakby leciałem w górę i patrz,ę a
tam portal, więc oczywiście wpadłem do niego i tak się tutaj zjawiłem w
tym świecie ,a później znalazłem tę watahę i dołączyłem. I to koniec
opowieści tej, a teraz czas wrócić do realnego nie realu winc może
poszukam jakiegoś wilczeła i się z nim chociaż zaznajomię.
THE END.
<Ktoś coś odpisze? Bracie pomóż XD Kto wie z czego to? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz