Uważniej przyjrzałam się samcu. Nie do końca podobał mi się taki obrót spraw. Bądź co bądź nie zostałam nawet zapytana o zdanie, odnoście mojego miejsca pobytu. Nie miałam jednak ochoty drążyć tematu. Skierowałam się więc w stronę wrót i pchnęłam je. Pomimo iż włożyłam w to dość sporo siły, drzwi i tak rozchyliły się jedynie na tyle, byśmy oboje byli w stanie przez nie przejść. Wewnątrz zamku było zdecydowanie chłodniej niż na zewnątrz, był to niezaprzeczalny plus tego miejsca. Nie zaglądaliśmy nawet do pokoju BlackNight'a. Podejrzewałam, że i tak go nie zastaniemy. Zamiast tego od razu skierowałam kroki w stronę miejsca, gdzie najczęściej przebywała Roksana. Samicę oczywiście zastaliśmy. Wyglądała jednak na dość zaaferowaną jakąś inną sprawą i przez kilka chwil nawet nie zdawała sobie sprawy z naszego przybycia. Nie czekaliśmy jednak zbyt długo. Roksana spojrzała na nas i zaraz potem znalazła się przed Ventusem.
- Kto to? - Zapytała samica, jednocześnie z uwagą przyglądając się basiorowi.
- Jestem Ventus. - Przedstawił się samiec, nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. - Chciałbym tu dołączyć.
- W porządku. - Odparła Roksana. - A teraz wybaczcie, ale nie mam dla was czasu.
Po tych słowach wilczyca podleciała do jakiejś torby, chwyciła za nią, a następnie z prędkością strzały opuściła swoją komnatę. Patrzyłam za samicą, póki jej cień nie zniknął z mojego pola widzenia, potem przeniosłam wzrok na towarzyszącego mi wilka.
- No to witam w watasze. - Powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Dzięki.
Po chwili oboje wyszliśmy z zamku. Ponownie poczułam duszne, letnie powietrze. Najgorzej. Podeszłam do krawędzi klifu i wskazując ziemię odległą od nas o jakieś 150m, spojrzałam na Ventusa.
- Mógłbyś? - Zapytałam, mając nadzieję, że skoro wcześniej tak po prostu mnie tu zabrał, to teraz przynajmniej odstawi mnie z powrotem na dół.
<Ventus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz