Widziałam kładącego się na drodze ptaka, zaskrońca który wpełzł na materac, skórę węża i... tyle.
Jak opisać dwoma ciągłymi słowami Bieszczady?
Świerk, świerk, rzeka, świerk, świerk, świerk, rzeka, rzeka, świerk.
Nie no, ogółem piękne widoki, i jak tak se szłam w rzece ( woda ciepła i do kostek, w miejscach do kolan ) to tak sobie myślę... że przecież kamienie są śliskie, jakbym się wywaliła, rozbiła głowę o kamień, i umarła, to nikt z mojej klasy by się tym nie przejął :D
Taka oto rzeczywistość. Czyli.... w mojej klacie jestem nikim ( odkrycie tygodnia :S )
Moja śmierć na nikim nie zrobiłaby wrażenia z mojej klasy. Pewnie były by jakieś komentarze pod moim adresem od chłopaków i tych tapeciar, co ze mną do klasy chodzą :D
No ale już dobra, nie będę tutaj pisać mojego pamiętnika z życia, bo ten blog stałby się jednym wielkim dramatem. No, to tyle.
~ Roksana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz