- Jaki piękny mamy dzisiaj dzień - pomyślałam mówiąc do siebie - uh.
Zrywa się wiatr - powiedziałam i poszłam dalej. Prawdę mówiąc po prostu
zmieniłam się w skrzydlatego wilka i poleciałam. Leciałam nad górami
gdzie swoją drogą były przeokropne potwory czy Bóg wie co innego. Na
polach było podobnie, aczkolwiek nie było tam potworów. Lecąc nad lasem
moją uwagę przykuł widok basiora na oko większego ode mnie
rozmawiającego z lodowym feniksem. Nie wiedziałam skąd wiem, że to
lodowy feniks. Tak o wpadło mi to do głowy. Moje oczy JESZCZE nie
błysnęły co uważam za dobry znak. Powoli zleciałam do dołu w las i
miałam dobry widok na basiora. Zapytałam więc:
- Emm... kim jesteś? - basior zaczął się rozglądać za mną - tu jestem - wyszłamz z krzaków
- Em... hej. Jestem Hazar, a ty?
- Jestem Hera. Jeśli mogę - co ty tu robisz?
- Jak widzisz jestem w trakcie rozmowy z Forfaxem
- A 'Forfax' to...?
- Forfax to mój towarzysz. Jest lodowym feniksem
- Widzę właśnie - powiedziałam
- Em... okej... - powiedział przeciągle - Jesteśmy... - nie dałam mu dokończyć
- Na terenie Watahy Sześciu Kręgów
- Skąd to wiesz? - zapytał zdziwiony
- Należę do niej - uśmiechnęłam się
- Idziemy gdzieś?
- Jasne, tylko gdzie? - zapytałam
< Hazar? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz