czwartek, 17 sierpnia 2017
Od Rose do Marco
To było ogromne zaskoczenie kiedy przed moją jaskinią pojawił się wielki i rogaty stwór. Dopiero po paru sekundach zrozumiałam, że to Huks. Czytałam o nim w księgach znalezionych w bibliotece. Jednak... Nie znalazłam żadnych informacji na temat pokonania tego stworzenia. Musiałam improwizować. Marco patrzył się na mnie z nadzieją, że coś wymyśle. Dobrze wiedział o tym, że ja również nie mam zielonego pojęcia jak go pokonać, ale miał nadzieje, że razem damy sobie radę. Huks był coraz bliżej lecz ja nie wiedziałam co zrobić.
- Marco, a wiesz ty przynajmniej jak go zabić?
- Taaak... Należy go zaatakować z zaskoczenia iii...
- Czyli nie wiesz... Okej pomyślmy...- mówiłam szeptem- Czy ten wielki bydlak w ogóle to nas widzi, czy tylko wyczuwa nasz zapach?
- Chyba nas widzi. To by wyjaśniło w jaki sposób wiedział gdzie się teleportować. Ale z drugiej strony musiał mnie jakoś wyczuć, ponieważ kiedy mnie doganiał rozpłynąłem się w powietrzu i zmaterializowałem dopiero przy twojej jaskini.
- Czyli widzi i ma bardzo dobry węch- wywnioskowałam- Mam pomysł! Zostań tutaj.
- Okej
Poszłam w głąb jaskini.
- Gdzieś tu musi być... Jest!
- Chodź szybciej! Już go widzę!- powiedział zniecierpliwiony Marco
- Idę!- odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby
Podeszłam szybko do basiora i wypuściłam z pyska długą line.
- Po co nam to?- zapytał zdziwiony
- Poczekaj. Zaraz Ci wyjaśnię.
Wyjrzałam z jaskini, aby sprawdzić czy są gdzieś równoległe do siebie drzewa. Kiedy zobaczyłam, że właśnie znajdują się parę metrów od jaskini, w krzakach zobaczyłam wielkie, świecące ślepia rozglądające się po ścieżce prowadzącej do mojej pieczary. Odwróciłam się do Marca, który zapewne zastanawiał się o czym myślę.
- A więc. Widzisz te dwa drzewa- wskazałam na dwa równoległe do siebie rośliny.
- Tak...
- No i biorąc pod uwagę to, że mamy takie same moce, każde z nas może przemknąć nie zauważone za jedno z tych drzew. Przy okazji będziemy mogli trzymać w pysku jeden z końców liny i przywiązać go do drzewa.
Przerwałam na chwile, aby Marco miał czas na załapanie naszego planu.
- Okej. Już wiem co zamierzasz zrobić. Mamy zastawić na niego pułapkę?
- Dokładnie.
- Czyli on się potknie, a my będziemy mieli trochę czasy na... Właściwie na co?
- Planowałam, żebyśmy odwiązali szybko linę i związali mu nogi, ale nie jestem pewna, czy akurat to wyjdzie...
- To się okaże...- powiedział Marco, który chwycił jeden z końców liny
Uśmiechnęłam się i zrobiłam to samo, lecz w głębi duszy bałam się tego co może się wydarzyć...
<Marco? U mnie weny brak...>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz